Pozyskanie i utrzymanie wartościowych pracowników jest istotą branży HR, a umiejętne zarządzanie nimi przekłada się na sukcesy przedsiębiorstwa. Skuteczna kadra decyduje o przewadze konkurencyjnej firmy na rynku. Zaś współpraca z wyspecjalizowanymi agencjami doradztwa personalnego pozwala zbudować efektywny zespół w okresie rozmaitych zawirowań na rynku pracy.

 

O skutecznej rekrutacji na stanowiska specjalistyczne, networkingu zawodowym oraz różnych pokoleniach w jednym miejscu pracy rozmawiamy z Anitą Obidowską, kierownikiem regionalnym działu rekrutacji w LesingTeam Professional.

 

Niedługo minie sześć lat od czasu, kiedy podjęłaś pracę w LT Professional. Jak trafiłaś do branży HR?

Ukończyłam zarządzanie marketingowe i już w latach studenckich zainteresowałam się human resources. Po studiach udałam się do agencji rekrutacyjnej, w której odbyłam staż i dostałam pracę. Na początku większość rekrutacji przeprowadzałam do branży marketingowej i reklamowej. Gdy zaczęłam pracę w LT Professional, to przez pierwsze dwa lata pozyskiwałam oraz obsługiwałam klientów właśnie z tych branż. Żartuję, że w tym okresie stałam się „Anitą od marketingu”. Prowadziłam działania 360° - rekrutację i sprzedaż. Później pojawiła się możliwość zarządzania zespołem jako team leader. Obecnie zajmuję się sprzedażą, zarządzam zespołem oraz realizuję projekty indywidualne.

 

Jesteś kierownikiem regionalnym działu rekrutacji w LT Professional. Jaki jest wymiar regionalny Twojej pracy?

Nasz największy zespół znajduje się w Warszawie, ale mamy też biura w innych lokalizacjach – Katowicach, Białymstoku, Wrocławiu, Gdańsku, Poznaniu. Osoby tam pracujące są częścią naszej rodziny zawodowej. Regularnie spotykamy się na szkoleniach w Warszawie i codziennie - w komunikacji teamsowej. Realizujemy rekrutacje stałe, executive search oraz head hunting, wspierając polskie i międzynarodowe firmy w doborze najlepszych specjalistów. Działamy prawie we wszystkich obszarach, takich jak sprzedaż i marketing, HR i administracja, transport i logistyka, SSC i BPO, retail, farmacja, finanse i księgowość, budownictwo i nieruchomości.

 

Jak, według Ciebie, biznes HR wrócił na tory po pandemii? 

Powiedziałabym, że ze zdwojoną mocą. W okresie pandemicznym to kandydaci poszukiwali pracy, natomiast teraz sytuacja odwróciła się: klienci poszukują pracowników, a kandydaci przebierają w ofertach. Dlatego zamówień po stronie klientów jest zdecydowanie więcej, niż przed pandemią. W LT Professional rekrutujemy na stanowiska średniego i wyższego szczebla. Pozyskujemy specjalistów, którzy nie poszukują aktywnie pracy, a więc to oni dyktują warunki na rynku. Zapotrzebowanie na nich jest naprawdę duże, a klienci nie zawsze są w stanie poradzić sobie z lukami kadrowymi. Najzwyczajniej nie mają na to czasu albo zasobów we własnym dziale HR. Oprócz tego, rekrutacje specjalistów często są na tyle skomplikowane, że klienci wolą zlecić je nam. 

 

Czy rozpoczęcie wojny w Ukrainie wpłynęło jakoś na usługi HR - inne, niż rekrutacja tymczasowych pracowników zagranicznych?

Tylko na początku i to w postaci pojedynczych przypadków. Kandydat, który dostał ofertę pracy od klienta, nie zdecydował się jej przyjąć. Nie miał pewności, czy warto zmieniać pracę w nieprzewidywalnej sytuacji przy granicy z Ukrainą. Na początku był duży niepokój również u klientów, którzy posiadali oddziały w Ukrainie. Musieli dostosować się do sytuacji, ściągając pracowników i ich rodziny do Polski.

 

Co wpływa na skuteczną rekrutację na średni i wyższy szczebel?

Skuteczną rekrutację określiłabym jako rekrutację dynamiczną. Tu ogłoszenia w mediach tradycyjnych nie do końca się sprawdzają, dlatego pracujemy na różnych portalach branżowych i społecznościowych, zapewniających natychmiastową komunikację. Bardzo cenna jest także sieć kontaktów, którą posiadamy. Nawet jeśli po stronie klienta proces rekrutacyjny przedłuża się, to kandydat nie powinien czekać długich tygodni na informację zwrotną; komunikacja z nim musi być ciągła. Czas jest cenny również pod względem klienta, gdyż wydłużający się proces niewątpliwie działa na jego niekorzyść. 

 

Wykorzystujesz newtorking zawodowy jako narzędzie rekrutacyjne?

Oczywiście. Networking bardzo dobrze sprawdza się, zwłaszcza w branży marketingowej. Zamieszczam posta na LinkedIn i widzę, jak zaczyna działać system poleceń. Odzywają się osoby informujące, że mają kogoś do polecenia. Pytają, czy mogą przekazać mi do nich kontakt. W ten sposób zawiązują się bardzo fajne relacje z kandydatami, a to skutkuje dość szybkimi rekrutacjami.

 

Masz prawie 11 tysięcy obserwujących na LinkedInie – to spora społeczność i potencjał.

Faktycznie, jak zamieszczam posta, to mam wyświetleń w granicach 4-5 tysięcy. Co więcej: jeśli już miałam kontakt z kandydatem, to bardzo często on wraca, polecając swoich znajomych i przyjaciół. Dzięki networkingowi, między innymi, rośnie zainteresowanie naszymi usługami. Ostatnio skutecznie działamy w sektorach SSC i BPO, zwłaszcza w obszarach księgowości, które wymagają znajomości języków obcych. Często mamy rekrutacje grupowe, gdzie zapotrzebowanie na kadrę wynosi od kilkudziesięciu do kilkuset osób.

 

Podzielisz się własnym sposobem na przeprowadzenie rozmowy kwalifikacyjnej?

Rozmowy kwalifikacyjne przebiegają bardzo różnie, w zależności od tego, na jakie stanowisko pozyskujemy kandydata. Absolutne must have to bardzo dokładne przedstawienie kandydatowi oferty klienta. Po czym zadaję konkretne pytania mające na celu zweryfikować jego umiejętności i doświadczenie. Sprawdzam poszczególne aspekty, które są wymagane na danym stanowisku. Obecnie rozmowy te w większości prowadzone są w formie online. Przed pandemią oczywiście mieliśmy więcej spotkań face to face.

 

Odczuwasz niedosyt podczas rozmów online? Może wolałabyś spotkania stacjonarne?

Jeśli chodzi o kandydatów, to spotkania online wcale nie są mniej efektywnym sposobem. Podczas nich również można dużo dowiedzieć się o kandydatach, w tym o ich kulturze osobistej. Nie musi temu towarzyszyć bezpośredni uścisk dłoni w biurze. Natomiast jeśli chodzi o zespół, to nie ukrywam radości, że wróciliśmy do pracy biurowej. Preferuję żywy i bezpośredni kontakt ze współpracownikami. Uwielbiam nasze szlifowania komunikacji podczas porannej kawy oraz wyjścia na obiad. Zarządzając zespołem, zdaję sobie sprawę, jak ważne są więzi interpersonalne. Rzutują one na to, czy zespół jest ze sobą zżyty, czy nie. Ponieważ w LT Professional mamy hybrydowy tryb pracy, to wszyscy razem zaczynamy dzień w Teamsach od powitania o godzinie 9.

 

Jak dzisiaj brzmiało to powitanie?

Dzisiaj brzmiało: „Dzień dobry, mamy już piąteczek!”. Życzyliśmy sobie dobrego dnia, wspólnie mobilizując się do pracy. Cieszy mnie bardzo, że nasz zespół tworzą osoby, między którymi zawodowo i prywatnie jest chemia. Zawodowo gramy do jednej bramki, prywatnie wspieramy się. Nie rywalizujemy, a współpracujemy. Dobre relacje są na pierwszym miejscu. 

 

Czy kierujesz się intuicją w wyborze kandydata?

W pierwszej kolejności kieruję się tym, czy kandydat spełnia oczekiwania klienta na stanowisku. Razem z tym moje siedmioletnie doświadczenie w branży HR mogłabym uznać za swoistą intuicją zawodową, która podpowiada, czy jest to odpowiedni kandydat, czy nie. Pracując z klientem, poznaje się jego specyfikę oraz sposób funkcjonowania i myślenia. Dzięki temu udaje się dość dokładnie prognozować, czy kandydat wpiszę się do zespołu i kultury organizacyjnej firmy.

 

Kiedy wybierasz kandydatów, to czujesz odpowiedzialność, że wpływasz na ich życie?

Za każdym razem bardzo cieszę się, kiedy pojawia się placement. Dużo osób, które rekrutujemy, po zatrudnieniu wraca do nas z informacją i podziękowaniami. Ostatnio rekrutowałam pracownika do Krakowa, zadzwonił i podziękował za to, że dotarłam do niego z tą ofertą. Jest zadowolony, że dołączył do fajnego zespołu, traktuje nowe miejsce pracy jako rozwojowe.

 

Myślisz, że osoba introwertyczna odnajdzie się na stanowisku HR-owca?

Chociaż praca rekrutera wymaga sporej otwartości oraz komunikatywności, miałam w zespole osoby bardziej zamknięte w sobie. Świetnie radziły sobie z procesem rekrutacyjnym, bo profesjonalnie podchodziły do swojej pracy. Jednak, moim zdaniem, otwartość na innych ludzi musi pojawiać się w tym zawodzie. W branży HR liczba kontaktów i nawiązanych relacji tworzy tą niezastąpioną moc, która decyduje o wynikach działań.

 

Uważasz, że HR-owiec powinien być psychologiem?

W każdej pracy wiedza psychologiczna na pewno nie będzie zbędna. Mogę przytoczyć przykład koleżanki, która miała wykształcenie psychologiczne i na początku pracy rekrutera nieustannie analizowała zachowania kandydatów. W tę pułapkę chyba każdy wpada na początku. Lecz z biegiem czasu i zdobytym doświadczeniem zaczyna inaczej reagować i podchodzić do pewnych kwestii, aż w końcu wypracuje swój sposób na nie. W pracy z ludźmi aspekt psychologiczny jest nieunikniony. Kiedy HR-owiec wybiera numer kandydata, nie wie on, kim okaże się jego rozmówca, jak zareaguje na propozycję i w jaki sposób odbędzie się rozmowa. Czy ta osoba będzie komunikatywna i sama opowie o sobie? Czy może będzie bardziej zamknięta i to my mamy zadać jej rzeszę pytań, żeby otrzymać wyczerpujące odpowiedzi? Zawsze powinniśmy dostosować się do drugiej strony i wyczucie psychologiczne jak najbardziej się tu przyda .

 

Jak pod tym względem najlepiej przekazać informację, że ktoś nie dostał oczekiwanej pracy?

Tu nie ma lepszego sposobu niż przekazanie informacji prawdziwej. Kandydaci reagują różnie. Ktoś krótko dziękuje za feedback, a ktoś bardzo szczegółowo dopytuje dlaczego została wybrana inna osoba. Tym drugim zawsze podajemy kompletną informację zwrotną, która pomoże im ocenić, jaki obszar doświadczenia był za mały. Możliwe, że klient potrzebował osoby z większym doświadczeniem w zarządzaniu zespołem, a może zakończył rekrutację, decydując się na swego wewnętrznego specjalistę. O tym wszystkim trzeba poinformować kandydata. Oprócz tego, zawsze warto pozostać z nim w kontakcie, aby móc zaprosić go do udziału w przyszłych rekrutacjach.

 

Kiedyś usłyszałam: rekruter nie był empatyczny. Empatia u HR-owca – co to znaczy?

Z biegiem czasu HR-owiec najzwyczajniej nabiera dystansu do sytuacji w rodzaju: kandydat nie pojawił się na spotkaniu u klienta, nie odbiera telefonu i ślad po nim zaginął. Lecz najpierw każdy musi zmierzyć się z pewnymi stresogennymi zagadnieniami, przepracować je i nie pozwolić, żeby zaważyły na dalszej pracy. Dlatego umiejętność przyjmowania punktów widzenia innych ludzi inaczej wygląda u osób startujących w branży HR, a inaczej u doświadczonych wyjadaczy.

 

Porozmawiajmy o osobach startujących w HR. Wiem, że nadzorujesz staże i praktyki w LT Professional.

Do naszego zespołu ciągle dołączają osoby młode. Najpierw ich rekrutuję, po czym bezpośrednio opiekuję się nimi. Na koniec praktykanci i stażyści przechodzą tzw. assessment center, czyli test predyspozycji zawodowych, podczas którego sprawdzamy, czy udało się im pozyskać konkretną wiedzę i umiejętności. Najlepszych zatrudniamy na stanowiskach młodszych konsultantów ds. HR. Pokazuje to ścieżkę awansu w naszej firmie dla osób, które mają potencjał i charyzmę do pracy w tej branży. 

 

Staże i praktyki to swoisty taras widokowy na różnice pokoleniowe w środowisku zawodowym.

W LT Professional przekazujemy młodym osobom konkretną wiedzę, knowhow, metodologię i narzędzia pracy. W zamian oczekujemy samodzielności, inicjatywy oraz kreatywności. Zaczynając w rekrutacji, także dostałam niezbędną dawkę wiedzy, lecz nie szczegółową instrukcję działania. Zresztą, mnie zawsze interesowała wędka, a nie rybka na tacy. Może dlatego imponują mi osoby o podobnym podejściu. Pamiętam, jaką niesamowitą radość sprawiało mi pozyskanie kandydata i zakończenie rekrutacji, to samo teraz widzę w naszych młodych pracownikach. Widzę też, jak czasami przeżywają, że kandydat nie pojawił się czy nie odpisał na maila. Dzięki nim wspominam swoje początki w branży, dostrzegam, które rzeczy już są za mną i jak sama zmieniałam się. To naturalne, że każde pokolenie czymś się różni, ale w naszej firmie wszystkich łączy pasja do pracy w HR.

 

A propos pasji – masz jeszcze jakieś, oprócz HR?

Od kilku lat chodzę po górach. Czuję potrzebę kilka razy w roku zmęczyć się; pooddychać świeżym powietrzem i nacieszyć oczy widokami. Przestrzeń górska daje mi ukojenie i możliwość całkowitego resetu. Ostatnio zwiedziłam górki i pagórki w Świętokrzyskim, ale marzy mi się drewniany domek wysoko w górach.

 

A swoje święto – dzień HR-owca obchodzisz?

Oczywiście. Obchodzę za każdym razem, gdy uda mi się pomyślnie zakończyć własny projekt, znaleźć młode talenty do zespołu i stać się świadkiem ich pierwszych sukcesów.

 

Z Anitą Obidowską rozmawiała Ivanna Chernyk