W ostatnim czasie coraz głośniej mówi się o wpisaniu wypalenia zawodowego na listę chorób uprawniających do ubiegania się o zwolnienie lekarskie. Temat wydaje się dość kontrowersyjny, szczególnie dla osób, które swoją ścieżkę zawodową rozpoczęły wiele lat temu. Już w tym miejscu można zauważyć, że to nie czynniki ludzkie mają największy wpływ, ale czasy, w których żyjemy. Społeczeństwo nie staje się coraz słabsze; jest po prostu zmuszone zmierzyć się z większą ilością wyborów. Problem przestał dotyczyć jedynie sklepów i mediów społecznościowych, dotknął również sferę zawodową, która w dużej części opiera się na tych dwóch filarach.

 

Sytuację można łatwo porównać czasów, kiedy nie można było ,,przebierać” na półkach. Wybór był ograniczony, więc i ludzkie dylematy występowały rzadziej. Tożsama sytuacja charakteryzowała rynek pracy. Ilość zakładów czy stanowisk nie pozostawiała ludziom dużego wyboru. Równocześnie trudniejszy dostęp do edukacji na poziomie akademickim zwiększał jej wartość. Społeczeństwo było nauczone, że na pozycję trzeba zasłużyć, w bardziej lub mniej uczciwy sposób. Obecnie mierzymy się z czymś zupełnie odwrotnym. Pozornie wydaje nam się, że nieograniczony wybór jest dla nas sytuacją komfortową. W rzeczywistości wprawia nas w zakłopotanie i ciągłe niezdecydowanie. Sytuacja zaczyna się już w momencie wyboru uczelni wyższej, gdzie napotykamy coraz więcej kierunków odzwierciedlających nieograniczone możliwości ludzkiej kreatywności. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w niedalekiej przyszłości, osoby nieposiadające wykształcenia wyższego zaczną bardziej konkretnie kierunkować swoją ścieżkę zawodową.

 

Wracając jednak do tematu rynku pracy, zastanówmy się co w chwili obecnej głównie go charakteryzuje. Przede wszystkim spadająca stopa bezrobocia. Strony przeznaczone do publikowania ofert pracy są przepełnione, a dostępność pracowników znacznie spada. Wpływa to na zwiększoną chęć eksperymentowania. Pracownicy szukają coraz lepszych warunków, mimo niezmieniającego się ich wkładu pracy. Pierwsze napotkane w pracy trudności otwierają im drogę do poszukiwań. Powoduje to nieustanne szukanie swojego miejsca. Finalnie nadmierna pewność siebie zostanie zastąpiona spadkiem poczucia własnej wartości i osłabioną motywacją. Ta sama sytuacja dotyczy przebranżowienia. Nie mówimy tu o zmianie spowodowanej wieloletnim doświadczeniem i potrzebą nowego impulsu. Mówimy o ciągłym zastanawianiu się nad właściwą drogą bez włożenia większego zaangażowania w którekolwiek z podejmowanych działań. Powoduje to, że w świecie rekrutacji określenie ,,skoczek” staje się powoli synonimem słynnego wyrażenia ,,szukam dalszych możliwości rozwoju”. Dlaczego zatem zwracamy jeszcze uwagę na te aspekty? Czemu kandydaci zamiast pytać jakie firma oferuje szkolenia pytają o mniej rozwojowe benefity. Efektem tego są ciągłe oczekiwania pracowników zestawione z minimalnym wkładem własnym. Pojawia się więc pytanie czy zjawisko dyskryminacji ze względu na wiek, zwane ageizmem jest w dzisiejszych czasach podstawne i właściwie uzasadnione. Możliwe jest, że w obecnej sytuacji osoby będące wiele lat na rynku pracy mogłyby przekazać pewne wartości młodemu pokoleniu i zminimalizować prędkość pojawiania się kolejnych negatywnych efektów omawianych zjawisk.

 

Obecnie przede wszystkim obserwujemy jak ciągła pogoń za większymi zarobkami nie powoduje już takiego wzrostu zadowolenia. Wiele osób z czasem zapomni co znaczy satysfakcja z awansu, ponieważ wszystkie płynące korzyści będą opierać się na zmianie pracy. Uwikłanie w tym schemacie spowoduje całkowity spadek motywacji.

 

Wspomniane aspekty otwierają dyskusję dotyczącą rozwiązań, które powinni wprowadzić pracodawcy, aby sprawdzić prawdziwą motywację i kwalifikacje pracownika. Na pewno wiele firm powinno przeformułować wewnętrzny system nagradzania tak, aby adekwatnie odzwierciedlał jednostkowy wkład pracy. System benefitów również mógłby opierać się na stażu i wynikach pracowniczych. Jednak wszystkie te zmiany mogą być trudne do wdrożenia, ze względu na panującą sytuację, która zdecydowanie pozbawiona jest większej kontroli. Prowadzić to może przede wszystkim do dalszego spadku wykwalifikowanych pracowników w firmach o strukturze korporacyjnej. Jednostki bardziej zaangażowane i nastawione na cel zaczną działać indywidualnie i rozwijać swój potencjał ,,na własną rękę”. Ewentualnym ratunkiem dla tej sytuacji jest opracowanie rozwiązań szkoleniowych oraz programów talentów, które dadzą pracownikom faktyczną możliwość rozwoju i odciążą ich budżet.

 

Na koniec zwróćmy uwagę na jeszcze jeden przewodni trend, który może dołączyć do korelatów wypalenia zawodowego. Chodzi o wybór zawodu warunkowany modą rynkową. Coraz więcej osób decyduje się na dodatkowe doszkalanie, ponieważ dany kierunek jest w obecnym momencie opłacalny. Pytanie co za jakiś czas zrobimy z takim nadmiarem ,,specjalistów”. Obecnie obserwujemy to z pewnością w obszarze IT, który niepodważalnie opanował dzisiejszy rynek pracy. Powoduje to, że znacznie maleje odsetek w pełni wykwalifikowanych osób, które mogą wnieść realną wartość.

 

Nawiązując do wszystkich powyższych zagadnień zastanówmy się czym powinniśmy kierować się zarówno szukając pracy, jak i wybierając odpowiednich pracowników. Czy rzeczywiście obecnie modne kompetencje miękkie mają największe znaczenie? Czy nie powinniśmy w pierwszej kolejności skupić się na wypracowanych wartościach naszego pracownika, które mogą mieć realny wpływ na naszą organizację? Dlatego zamiast koncentrować się na tym, jakim zwierzęciem jest nasz pracownik, nauczmy się zasad komunikacji i uważnego słuchania. Znajdźmy drogę porozumienia i otwórzmy mu ścieżkę do dalszego rozwoju, która pozwoli na dłużej utożsamić się z naszym biznesem. Uwarunkuje to większe poczucie istotności i przywiązania do wartości firmy, gdyż pracownik będzie widział realny wkład w jej codzienne i długofalowe funkcjonowanie.